Strona główna Przegródka różności Po prostu dziękuję Ma’am – refleksje po śmierci Elżbiety II

Po prostu dziękuję Ma’am – refleksje po śmierci Elżbiety II

Autorka: Katarzyna Goworek
0 Komentarz

Kiedy w czwartek, 8 września 2022 świat obeszła wiadomość o śmierci brytyjskiej królowej Elżbiety II byłam zdruzgotana. Jak mogła odejść osoba, która była taką stałością w tym zmieniającym się świecie. Ktoś kto miał tak znaczący wpływ na najważniejsze aspekty mojego życia i działania?

Na początku pragnę podkreślić, że jestem w pełni świadoma najczarniejszych i najbardziej haniebnych kart brytyjskiej historii.

 Zdecydowałam się jednak na wpis o Elżbiecie II, ponieważ szanuję ją i podziwiam jako osobę, która poświęciła życie służbie narodowi, ciężko pracowała i miała w sobie ogromną siłę. W roku 1947, w wieku dwudziestu jeden zadeklarowała: „ I declare before you all that my whole life whether it be long or short, shall be devoted to your service (…)” (Deklaruję przed wami wszystkimi, że całe moje życie, bez względu na to czy będzie długie czy krótkie, poświęcę służbie Wam (…) (tłum. Własne)”. I tak też czyniła przez kolejne 75 lat swojego życia.

Uważam, że monarchia jest nieodłączną częścią funkcjonowania ustroju Wielkiej Brytanii. Oczywiście może się to zmienić, ale raczej nie prędko. Właśnie odeszła jedna z najwybitniejszych władczyń i osoba, która stała się ikoną za życia.

Od lat interesuję się brytyjską historią, mediami, funkcjonowaniem ustroju oraz oczywiście brytyjską kulturą popularną. To jedno z moich najważniejszych życiowych zainteresowań, które jest obecne w najważniejszych sferach mojego życia: nauce i popkulturze. Pewnie bez tego nie byłabym naukowczynią, a Aktówka Kultury nigdy by nie powstała. Królowa Elżbieta II jest bardzo istotną częścią owej historii, ustroju, mediów i (pop)kultury. Nie mogło więc obyś się bez tego wpisu.

Moment dziejowy

Można nie lubić brytyjskiej monarchii, Można uważać, że jest niepotrzebna (I z tego co wiem większość ludzi z pokolenia Z ma taki pogląd), wielu Brytyjczyków może nawet na co dzień niespecjalnie obchodzić monarchia. Jednak nie ulega wątpliwości, że królowa Elżbieta II była kochana przez wielu i szanowana przez zdecydowaną większość. I to widać na ulicach, po zamyślonych smutnych twarzach.

Jeśli nawet uważamy monarchię za relikt przeszłości, której w XXI wieku nie powinno być, że jest szkodliwa, to jednak tej kobiecie, która niemal przez całe swoje życie służyła Wielkiej Brytanii, która przez 70 lat nosiła ciężar władzy z godnością, pokorą, szacunkiem i mądrością należy się najwyższy szacunek. W czasach, gdy nawet papieże abdykują, ona trwała, do ostatnich dni wypełniając swoje obowiązku. Przypominam, że zdążyła spotkać się z przemierką (dwa dni przed swoją śmiercią, 6 września 2022 roku), z tego spotkania też pochodzi też ostatnia fotografia monarchini.

Niewątpliwie wszyscy Brytyjczycy stanęli w obliczu niesamowitej, a momentami ciężkiej do wyobrażenia zmiany dziejowej, to czas wielu refleksji i przemyśleń. Dla wielu Elżbieta II była obecna przez całe ich życie, co więcej nie nigdy nie śpiewali hymnu z innymi słowami niż „Boże, chroń królową”.

Nauka i kultura

Pamiętam, że z okazji Platynowego Jubileuszu królowej (czyli siedemdziesięciu lat panowania), którego obchody zaczęły się bodaj 2 czerwca i trwały przez kilka dni podzieliłam się kilka refleksjami i wrażeniami w stories na aktówkowym profilu na Instagramie.

Pisałam o tym, że moja miłość do Wielkiej Brytanii wbrew pozorom nie zaczęła od miłości do kultury brytyjskiej ani nawet do Sherlocka Holmesa, ale od przyglądania się kwestiom ustrojowym, tradycjom parlamentarnym, znaczeniu monarchii dla ustroju oraz mediom i ich roli na początku studiów. Wspomniałam, że zasugerowano mi nawet poświęcenie mojej rozprawy doktorskiej (a raczej projektu pracy badawczej, który po przyjęciu mnie do Szkoły Doktorskiej będę realizowała w rozprawie doktorskiej) mediom brytyjskim i ich relacjom z rodziną królewską. Zarzekałam się nawet, że jeżeli w tym roku się nie dostanę to zgłoszę taki temat za rok (i może nawet tak się stanie, bo jeszcze nie mam wyników).

Zdradziłam też, że moim wielkim trzydziestkowym marzeniem jest wyjazd do Londynu, ale podkreśliłam też, że to się na razie nie stanie. Moja trzydziestka wypadała za nieco ponad miesiąc, na początku lipca, a ja nie miałam ani pieniędzy, ani asystenta, żeby taką wycieczkę opłacić. Myślałam nawet o specjalnej zbiórce, ale stwierdziłam ze spokojem, że jak odłożę wyjazd o rok czy dwa to przecież niż się nie zmieni. Londyn nadal będzie tętnił życiem, cudowną architekturą, brytyjską kulturą, którą tak bardzo kocham. To, że mogę zawitać do Londynu za panowania innego monarchy niż królowa Elżbieta II nawet nie przeszło mi przez myśl. Bo przecież tylko czekać aż pobije rekord panowania ustanowiony przez Ludwika IX, który, skoro już o tym mowa, został koronowany jako dziecko, więc sorry, ale trochę oszukiwał. Elżbieta była bardzo młoda, gdy do tej wymarzonego, względnie spokojnego rodzinnego życia wkroczył obowiązek, ale była dorosłą osobą, przygotowującą się do pełnienia tych obowiązków od momentu, gdy jej ukochany ojciec zasiadł na tronie. Miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, gdy przyszło jej poświęcić dosłownie całe życie służbie narodowi, czuwać nim, doradzać, reprezentować, dodawać otuchy, a przede wszystkim zapewnić jakąś stałość i niezmienność w zmieniającym się świecie, choć nie oznaczało to przecież, że monarchia nie powinna czy wręcz nie musi iść z duchem czasu, o czym za chwilę.

W każdym razie jakąś godzinę po informacji o śmierci królowej dotarło do mnie, że gdyby udało mi się moje trzydziestkowe marzenie o czasie, czyli latem tego roku zawitałabym do Londynu za panowania królowej Elżbiety II. Wtedy jednak, tak ja już wspomniałam, gdy musiałam przyjąć do wiadomości, że muszę odłożyć spełnienie swojego marzenia o rok lub dwa do głowy mi nie przyszło, że może panować wtedy ktoś inny niż ona. Bo ona była zawsze. Była pewną stałą, pewnikiem, pewnym punktem odniesienia. Nie tylko dla Brytyjczyków, ale też Europy, a w pewnym sensie także świata.

Jestem z wykształcenia dziennikarką i administratywistką, od początku pierwszych studiów miałam medioznawczo-politologiczne zacięciem i ogromnym szacunkiem dla państwa, prawa, znaczenia mediów dla społeczeństwa. Zainteresowanie znaczeniem monarchii dla ustroju Wielkiej Brytyjskiej częściowo ukształtowało mnie jako naukowczynię. Z jednej strony to znaczenie symboliczne, z drugiej doradcze, reprezentacyjne, dające poczucie stabilności dla narodu. Bycie opoką na każde czasie. I naprawdę na każde. Elżbieta miała 15 premierów, za jej czasów zasiadało aż 7 papieży.  A ona trwała niewzruszenie. Przeżyła wiele przełomowych, wyjątkowych chwil w historii. Była nie tylko świadkinią, ale też uczestniczką. I – co chyba najbardziej godne, bo przecież dorastała w świecie fundamentalnie innym niż ten, który opuściła – zmieniała się razem z nim. Pod koniec życia przetrwała nawet globalną pandemię, nie mówiąc już o zmianach technologicznych, do których ona i jej otoczenie się dostosowała. Z właściwą sobie gracją i opanowaniem. Elżbieta II stanowiła uosobienie wszelkich brytyjskich cnót

Byłam zachwycona mogąc każdego roku oglądać sesję otwarcia brytyjskiego parlamentu, obserwowałam odchodzących i nowych premierów przy Downing Street 10 i ich przybycie do Jej Królewskiej Mości. Oczywiście oglądałam też królewskie śluby, ale wierzcie lub nie – ten element bajkowości nigdy mnie ani nie przekonywał ani nie pociągał. Interesował mnie aspekt doradczy, reprezentacyjny, dyplomatyczny, a najbardziej służebny.

Może i jestem idealistką i świat mnie za to zniszczy, ale ja patrzę na monarchię przede wszystkim jako służbę. Jasne, to życie w dostatku, często w luksusie, ale to życie podporządkowane służbie i pracy, bycie na świeczniku przez niemal całą dobę. Oczywiście członkowie rodziny królewskiej, którzy pełnią jakieś obowiązki, wywiązują się z ich lepiej lub gorzej, z klasą lub całkowicie bez niej. Ale mówię tu przede wszystkim o królowej, o głównej osobie, na której barkach przede wszystkim spoczywa ciężar tego obowiązku. Przy tym musi też pamiętać o trwałości instytucji, na której czele stoi, a gdy coś się dzieje w jej rodzinie to na nią spadają słowa krytyki i to ona świeci oczami. Tak to prostu działa.

Zawsze podziwiałam to z jakim stoickim spokojem, siłą, rozwagą i niezrównaną charyzmę wypełnia tę trudną służbę, której tak naprawdę nigdy nie chciała. Ona miała stosunkowo proste, miłe marzenia. Przyszło jej znosić ten trud, bo tego wymagała sytuacja. I nigdy nie słyszeliśmy słowa skargi. Myślę, że gdyby jej pierworodny syn miałby choć jedną trzecią tej klasy, charyzmy i pokory patrzyłabym z większym spokojem na przyszłość monarchii. Nie oszukujmy się – jej przyszłością jest Wiliam, który będzie budował na podwalinie i dziedzictwie babci, która nie tylko była świadkinią tego jak zmieniał się świat, ale była bardzo ważną częścią tej zmiany. To dzięki niej monarchia przestała być aż tak skostniała, dzięki niej nauczyła się iść z duchem czasu i to bez jednoczesnej utraty swej powagi i tradycji. Stała się monarchią nowoczesną.

Oczywiście teraz, już od kilku dni mogę przez co najmniej kilka godzin dziennie obserwować, jak wygląda ustrój w obliczu takiej zmiany, ale miałam nadzieję, że jeszcze to nie nastąpi. Przynajmniej przez najbliższe cztery lata. Miałam nadzieję, że ta niezwykła kobieta, będąca inspiracją dla wielu dożyje setki.

Dzień po śmierci monarchini napisałam, że jako medioznawczyni i administratywistka chciałabym być teraz w Anglii, żeby kupować wszystkie gazety. To fascynujące dla badaczy. Przypomniały mi się te wszystkie rozpoczęte w głowie i w Wordzie te wszystkie artykuły naukowe dotyczące mediów brytyjskich, które przez te lata zaczęłam, ale nigdy nie rozwinęłam. W prawie każdym było lub byłoby odniesienie, że to właśnie koronacja Elżbiety II była w roku 1952 transmitowana w BBC i wyznaczyło to nową erę dla mediów i samego BBC.

Jak donoszą osoby mieszkające w Wielkiej Brytanii prasa sprzedaje się najlepiej od dawna. To bardzo intrygujące, że w momentach dziejowych ludzie sięgają po gazety, media tradycyjne, mój umysł młodej medioznawczyni funkcjonuje teraz na najwyższych obrotach. Nie zdziwię się, jeżeli tym razem to w końcu wypali i skończy się pełnoprawnym artykułem naukowym. Z butów naukowczyni chyba się nie wychodzi. Poza tym uważam, że powinnością badaczy jest badać, stawiać pytania, analizować.

W służbie Jej Królewskiej Mości

Pewnie będzie jeszcze mnóstwo opracowań naukowych, popularnonaukowych, felietonów, artykułów, prelekcji, podcastów, audycji, analiz omawiających wpływ Elżbiety II na kulturę popularną (być może sama napiszę jakieś poważniejsze opracowanie), ale pozwolę sobie dołożyć swoje trzy grosze już w Aktówce Kultury. W skrócie: jej wpływ był ogromny, a ona sama podchodziła do tego z właściwym sobie dystansem i poczuciem humoru. Koronnym przykładem jest ten absolutnie uroczy i jednocześnie wzruszający filmik z misiem Paddingtonem z okazji platynowego jubileuszu. Niezapomniany pozostaje także występ Królowej z samym Jamesem Bondem (w tej roli Daniel Craig) na otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku.

Elżbieta nie stała niewzruszona wobec zmian premierów, papieży czy prezydentów Stanów Zjednoczonych, ale także kolejnych aktorów wcielających się w najznamienitszego agenta Jej Królewskiej Mości. Kompletnie nie wyobrażam sobie, że Bond – jakakolwiek osoba aktorska by się nie wcielała w tę rolę – będzie służył teraz Jego Królewskiej Mości. Nope. Just don’t. Stop it. Ok, może nie tak ostatecznie, ale będzie bardzo dziwnie.

Tak samo Holmes. To oczywiste, że zaraz po najbardziej oczywistym dla popkultury przykładem, czyli Jamesie Bondzie pomyślałam o moim ukochanym Holmesie (już nawet smażę Wam tekst na ten temat). Nie wyobrażam sobie by Holmes służył Jego Królewskiej Mości w jakimś kolejnym uwspółcześnionym apokryfie. Kanoniczny Holmes służył Królowej Wiktorii, uwspółcześniony Sherlock – Królowej Elżbiecie II.

Nie mogłabym być bardziej wdzięczna twórcom Sherlocka BBC, że zdecydowali się na uwspółcześnienie historii o Sherlocku Holmesie jeszcze za panowania Elżbiety II. To między innymi dlatego miałam poczucie, że naprawdę wiele może się zmienić, ale pewne rzeczy w opowieściach o słynnym detektywie nigdy się nie zmieniają.

Podsumowując zmarła ikona, postać historyczna, pewna stałość w tym świecie. Osoba, która wydawała mi się być zawsze i momentami myślałam, że będzie zawsze. Kobieta, która była moją inspiracją. London Bridge is down. I jest mi smutno.

Daj znać, co myślisz

Ta strona używa ciasteczek. Ok, świetnie! Polityka prywatności