Dziś mija 10 lat od premiery pierwszego odcinka uwspółcześnionych historii o Sherlocku Holmesie. „Study in pink” (Studium w różu) będące adaptacją pierwszego opowiadania o Sherlocku Holmesie autorstwa Sir Arthura Conan Doyle’a – „Study in scarlet” (Studium w szkarłacie) wyemitowano 25 lipca 2010 roku na antenie BBC. Innymi słowy to już dekada z Sherlockiem. Nie wiem jak wy, ale ja jestem w szoku, potrzebuję koca.
Jeżeli nie wiecie o co mi chodzi w ostatnim zdaniu to znaczy, że nie oglądaliście „Study in pink” albo dużo zapomnieliście i trudno o lepszą okazję by to nadrobić.
Niezależnie od tego co potem wydarzyło w serialu BBC i jak w ogóle odnosicie się do idei uwspółcześniania klasyków pojawienie się serialu Gatissa i Moffata to bardzo ważne wydarzenie dla wszystkich fanów XIX-wiecznego detektywa. Oczywiście z pewnym ożywieniem wśród Holmesianów i pojawianiem się nowych fanów, mieliśmy do czynienia przy powstawaniu różnych adaptacji, apokryfów czy dzieł inspirowanych, ale mam wrażenie, że już od dawna nie na tak skalę.
Studium w różu, studium w początku
Chyba nikt nie był przygotowany na to, że serial BBC odniesie taki sukces. Mam wrażenie, że ogromna popularność zadziwiła nawet samych twórców. Trudno się dziwić, jeżeli produkcja jest tak dobra a w dodatku kończysz finałowy odcinek w momencie kulminacyjnym lub nie wyjaśniasz kluczowej kwestii i karzesz czekać fanom dwa lata na kolejny sezon. Dwa lata to sporo czasu na analizy, teorie i dyskusje. I oczywiście na niebotyczne wywindowanie oczekiwań. Nie bez powodu fandom serialu nazywany jest fandomem, który czeka. Akcja „I Believe in Sherlock Holmes/Moriarty was Real” nawet mi obiła się o uszy a wtedy jeszcze nie oglądałam Sherlocka.
„Sherlock” przypomniał szerokiej publiczności jak wielu niesamowicie utalentowanych aktorów jest na Wyspach Brytyjskich. Serial bez wątpienia zapoczątkował nowy rozdział w karierach Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana. Nawet jeżeli ludzie wciąż miewają problemy z wypowiedzeniem nazwiska serialowego detektywa to wiedzą kto to jest.
Uwierzycie, że po pierwszej scenie byłam sceptyczna a nawet zdystansowana wobec faktu, że ten aktor (jego nazwiska wówczas nie potrafiłam wymówić) gra najsłynniejszego detektywa?! Wydawał mi się za młody do tej roli. Wystarczyła jednak pierwsza dedukcja a została a stwierdziłam „Ok, nie mam już pytań, to jest Sherlock Holmes”. Cumberbatch miał w sobie tyle charyzmy i klasy, że przestałam mieć wątpliwości
The name is Sherlock Holmes
Do serialu BBC fani klasyki mogą odnosić się sceptycznie – jednak tak jak już pisałam w kilku tekstach – uwspółcześniona wersja i jej bohaterowie bywają bardziej kanoniczni od innych adaptacji. Szczególnie pierwszy i drugi sezon, a także po części trzeci i z pewnymi ważnymi elementami czwarty (tak, mogę się o to kłócić, jeśli bardzo chcecie).
Poza tym należy docenić, że Wiele osób za sprawą serialu z powrotem zakochało się w klasycznych opowiadaniach, albo w ogóle zetknęła z nimi po raz pierwszy. Znów pojawił się asumpt do długich dyskusji. To jak powiew wiosny po zimie, nowa energia, która była bardzo potrzeba fanom detektywa. Po prostu miło znów nie było się jedyną osobą na imprezie, która chciałaby pogadać o Sherlocku Holmesie.
Nie mam na to dowodów, ale myślę, że współczesny Sherlock przyczynił się do ponownej fali zachwytów nad ekranizacjami Granady. Bo wiecie, żeby się nim zachwycić trzeba się dowiedzieć, że istnieje (czego ludzie uroczeni od drugiej połowy lat 80 mogą nie być świadomi) a za sprawą serialu BBC przypominano inne znane ekranizacje i adaptacje. A jak już wiemy to Jeremy Brett, spółka i klimat opowieści ACD zrobią resztę
Studium w Aktówce
Dzięki serialowi BBC, który swoją premierę miał 10 lat temu, wydarzyło się w moim życiu kilka fajnych rzeczy – wróciła moja pasja do Sherlocka Holmesa i do analizowania popkultury, trafiłam na kilka wartościowych blogów, które uwielbiam oraz założyłam własny.
I dzięki temu możecie czytać ten wpis.
Ogólnie ten wpis przypomina mi, że powinnam wrócić do mojego rozgrzebane tekstu o „Zakłamanym detektywie” a tym samym do rewatchu tego odcinku, ale może sobie tego oszczędzę, dam dobry przykład i obejrzę „Studium w różu”
Powinnam popełnić mema o moim nieregularnym podejściu do blogowania. Wyglądałby mniej więcej tak:
Kasia z Aktówki Kultury: <cisza tygodniami)
Wtem – Jakakolwiek rocznica bądź wydarzenie związane z Sherlockiem Holmesem
Kasia z Aktówki Kultury <zapewne cała na granatowo, jak gdyby nigdy nic, z radosnym uśmiechem i okrzykiem>: No cześć! Tęskniłam.