W 2022 roku przypada 120. rocznica wydania Psa Baskerville’ów (ang. The Hound of the Baskervilles), bodaj najsłynniejszej opowieści o Sherlocku Holmesie autorstwa Sir Arthura Conan Doyle’a. Z tej okazji ogłaszam kolejny holmesowy miesiąc tematyczny w Aktówce Kultury!
Pies Baskerville’ów, podobnie jak większość opowieści o Sherlocku Holmesie była publikowana w słynnym już The Strand Magazine. Z racji tego, iż była to znacznie dłuższa historia niż standardowe opowiadania Doyle’a publikowano ją w odcinkach. Jak donosi Leslie S. Klinger, autor krytycznego opracowania kanonu, która jest najbardziej pożądaną pozycją na półce każdego Holesianina (choć starsze pokolenie miłośników detektywa czerpało wiedzę z opracowania krytycznego Williama S. Baring-Goulda, które obecnie jest dość ciężko dostępna) kolejne części Psa ukazywały się co miesiąc od sierpnia 1901 roku do kwietnia 1902 roku. Towarzyszy jej aż 60 ilustracji słynnego ilustratora opowieści o Holmesie Sidney’a Pageta.
Wersja książkowa została wydana w marcu 1902 (a dokładnie wg. Archiwum, gdzie możemy przeczytać cały kanon – 25 marca 1902 roku przez George Newnes, czyli jeszcze przed ukazaniem się wszystkich części w Strandzie. Wydanie amerykańskie ukazało się 15 kwietnia 1902 roku (McClure Phillips&Co)
Reszta jest historią.
Panie Holmes, tam były ślady ogromnego psa!
Przybliżmy trochę fabułę. Na Baker Street 221B zjawia miły, młody wiejski lekarz Mortimer. Jeden z jego starszych pacjentów zmarł na serce. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdy nie domysły co tak bardzo przeraziło hrabiego Baskerville’a. Doktor przybliża Holmesowi i Watsonowi legendę o tajemniczej bestii i klątwie, k
To właśnie tam pada jedno z najważniejszych i najbardziej znanych zdań z kanonu: Mr Holmes, there were the footprints of gigantic hound! (Panie Holmes, tam były ślady ogromnego psa! – tłum. Własne)
Pies Baskerville’ów miał i nadal ma ogromny wpływ na współczesną kulturę i popkulturę. Nie bez powodu to wciąż najsłynniejsza opowieść o Sherlocku Holmesie. Nie będzie w przesady, gdy powiem, że literatura detektywistyczna, ale też kino i seriale nie byłyby takie same, gdyby nie słynny detektyw i jego kronikarz. Opowieści o Holmesie mają ogromy wpływ na całą kulturę. Natomiast Pies Baskerville’ów sprawił, że horrory i thillery nie były takie same i byłyby znacznie uboższe. Te motywy, które przecież tak dobrze znamy zostały zaczerpnięty między innymi, a może nawet przede wszystkim od Doyle’a. Zamglone wrzosowisko, stara legenda, tajemnicze niebezpieczeństwo czyhające w ciemności niebezpieczeństwo. Przerażająca legenda. Posiadłość na odludziu. Gęstniejąca atmosfera. Wzrastające napięcie. Prawda, którą trzeba odkryć.
Cała ta historia wciąż działa tak samo. Upływ ponad stu dwudziestu lat nie sprawił, że cokolwiek w tej opowieści wyblakło, że jest mniej żywa, że atmosfera jest mniej gęsta, plastyczność i rozmach opisów przestał zachwycać i działać na wyobraźnię i zmysły. Uważam, że wszystkie opowiadania i nowele o Sherlocku Holmesie są w wielu aspektach ponadczasowe, niektóre z dzisiejszej perspektywy odbieramy ze skrzywieniem, ale na niektórych ząb czasu nie ugryzł ani trochę. I do tej grupy należy bez wątpienia Pies Baskerville’ów.
Jest to opowieść misternie utkana, pisana z rozmachem, ale jednocześnie w dużej mierze po prostu kameralna. Z powodu wielu małych momentów bohaterów i ich relacji, które są światełkiem w tym całym mroku. Co jest małą ulgą zważywszy na to, że atmosfera momentami jest wręcz klaustrofobiczna. Niech Cię Watsonie, z tymi opisami! Oczywiście to taki żart, The Hound of the Baskervilles jak niemal wszystkie sprawy Holmesa są opisywane z perspektywy wiernego przyjaciela i kronikarza doktora Johna H. Watsona). Nie ma słabego punktu, nie ma dłużyzn, w żadnym momencie nie ma ochoty się jej odstawić. To Doyle, któremu się naprawdę chce, w pełni skupiony, niemal doskonały.
Jestem zwolenniczką zaczynania czytania kanonu Sherlocka Holmesa od pierwszej wydanej powieści – Studium w Szkarłacie. W końcu tam wszystko się zaczęło i na zawsze wpłynęło na kulturę i popkulturę. Tam panowie się poznali, zaczęła się ta niezwykła relacja, rozwiązali pierwszą prawdę. Gdybym jednak chciała, żeby ktoś naprawdę się w tych opowieściach i Holmesie i przepadł. Zakochał się już na zawsze. I zobaczył to wszystko, co widzę w tym poleciłabym mu albo opowiadania w zbiorze Przygody Sherlocka Holmesa albo właśnie Psa Baskerville’ów. Niech to stanowi najlepszą rekomendację jaką mogłabym dać.
Ta opowieść wydaje się bardzo znajoma, nawet, jeśli czytasz ją po raz pierwszy. Bo te wszystkie motywy już gdzieś widzieliśmy. Pamiętajcie też, że to doskonała pozycja by zacząć zapoznawać dzieciaki z klasyką. To w końcu była i chyba jest lektura szkolna bodaj dla piątej klasy podstawówki.
Październik z Psem Baskerville’ów (Baskerville Fest)
Dlaczego dopiero w październiku? Możecie się uśmiechnąć się pod nosem i zapytać: „Kasia, ale przyznaj robisz ten miesiąc tematyczny w październiku zamiast w marcu, bo o tym zapomniałaś, co?”. Nawet nie zamierzam udawać, że jest inaczej. Bo dokładnie tak było. Nie wiem jak to się stało, w każdym razie przypomniało mi się to dopiero niedawno. Paradoksalnie jednak właśnie fakt, że jest październik zdecydował o tym, że ogłaszam miesiąc tematyczny. Pewnie gdybym pamiętała o tym w marcu i chciała uczcić wydanie książki powstałby pewnie tylko okolicznościowy wpis. Jeden. Teraz robię niemal miesięczne święto. Baskerville Fest! (Musiałam! Niesamowicie mnie bawi nazywanie tego miesiąca tematycznego Baskerville Fest).
Nie oszukujmy się październik i perspektywa coraz bardziej zbliżającego się listopada skłania do poszukiwania koca i zrobienia sobie herbaty w co najmniej półlitrowym kubku. Na dworze szybciej robi się ciemno, jest zimno, deszczowo, coraz bardziej mgliście, liście szeleszczą pod butami (lub pod kołami wózka). Październik to idealny moment by zagłębić się w tę tajemniczą, klimatyczną, niepokojącą opowieść. Poza tym zbliża się Halloween! Jakoś nigdy specjalnie nie obchodzę. 31 października urodziny obchodziła moja babcia. Urodziny świętuje też jedna z przyjaciółek, więc to raczej radosny dzień. Co nie zmienia, że od paru lat w październiku i/lub listopadzie czytam dwie książki Draculę Brama Stokera i właśnie Pies Baskerville’ów. Jeśli ktoś woli oglądać filmu może zrobić sobie wieczór strachu z ekranizacjami.
Muszę przyznać, że ekranizacje rzeczonej opowieści bywają znacznie mniej straszne, gotyckie i porywające co opowieść Doyle’a. To jednak bywa trudne, żeby to wszystko uchwycić i zniuansować i przenieść na ekran, co zupełnie nie przeszkadza mi szukać w nich pozytywów.
Co planuję?
Wpisy na blogu
W tym miesiącu planuję aż 5 wpisów na blogu i ich krótsze, zachęcające do przeczytania całości odpowiedniki w formie postów na Instagramie. Póki co rezygnuję natomiast z krótkich wpisów z ciekawostkami. Wszystko przeczytacie na blogu
Wpisy poświęcony książce oraz czterem wybranym ekranizacjom
- 1939 roku – Basil Rathbone i Nigel Bruce
- 1959 roku – Peter Cushing i André Morell
- 1988 roku – Jeremy Brett i Edward Hardwicke
Panie Holmes, tam były ślady ogromnego psa! Odcinek podcastu zawierający różne przemyślenia i być może podsumowujący moje wpisy na temat słynnej opowieści. Dawno nie nagrywałam z bardzo różnych powodów jednak z takiej okazji usiądę przed mikrofonem.
Stories z bieżącymi przemyśleniami, uwagami, kulisami pracy nad wpisami. Mnóstwo pasji, analitycznego podejścia i miłości do słynnego detektywa.
Nie możecie tego przegapić!
Jeżeli ktoś z Waszego otoczenia jest fanem Sherlocka Holmesa czy opowieści detektywistycznych koniecznie przekażcie mu namiary na Aktówkę Kultury! (Strona, Instagramie, Facebook). Jeżeli wydedukowaliscie, że wśród Waszych obserwujących są miłośnicy genialnego detektywa albo po prostu uważacie temat za ciekawy albo chcecie by więcej ludzi czytało pełne pasji teksty to podzielcie się tą informacją! Niech wieść się niesie!
Podekscytowani? Dajcie znać w komentarzu!