Strona główna Sherlock Holmes Dlaczego uwielbiam Sherlocka Holmesa? Wpis z okazji Dnia Sherlocka Holmesa

Dlaczego uwielbiam Sherlocka Holmesa? Wpis z okazji Dnia Sherlocka Holmesa

Autorka: Katarzyna Goworek
0 Komentarz

22 maja, w rocznicę urodzin Sir Arthura Conan Doyle’a obchodzimy Dzień Sherlocka Holmesa. To jeden z najważniejszych dni dla wszystkich Holmesianów. Z tej okazji postawiłam napisać, dlaczego uwielbiam Sherlocka Holmesa.

Na zdjęciu w nagłówku widzicie moje zdjęcie z trzeciej edycji Sherlockonu z 2019 roku, gdzie wygłosiłam prelekcję na temat Mycrofta Holmesa (starszego brata Sherlocka Holmesa).

Ekspertka od Sherlocka Holmesa

Niedawno postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy i uznać to co moi przyjaciele, znajomi i otoczenie mówiło mi od bardzo dawna. Jestem ekspertką od Sherlocka Holmesa. Zrozumiałam, że bycie ekspertką nie oznacza, że wiesz absolutnie wszystko na dany temat i jesteś nieomylny. Przecież nawet Holmesowi zdarzało się mylić i nie wiedzieć wszystkiego, a był ekspertem w swoim fachu! Bycie ekspertką dla mnie oznacza między innymi to, że masz bardzo szeroką wiedzę na dany temat i możesz o nim swobodnie mówić prze dłuższy czas podając fakty, argumenty, przykłady, łącząc informacje. Wiesz jak szybko odnaleźć potrzebne informacje, bo czujesz się pewne w temacie. Możesz też swobodnie toczyć długie dyskusje. To też oznacza, że ludzie często zwracają się do Ciebie z prośbą o radę czy informację. Bo wiedzą, że się na tym znasz. Moje otoczenie od dawna wiedziało, że jak mają jakąś wątpliwość dotyczą Sherlocka Holmesa lub tematów okołoholmesowych należy zwrócić się do mnie. Tylko przy tym nie pozwolić mi się zanadto rozgadać, bo niekoniecznie mają dwie godziny w zanadrzu.

Coraz częściej dostaję pytania: Dlaczego właśnie Sherlock Holmes? To elementarne, moi drodzy Czytelnicy! Swoją drogą wiecie, że słowa: Elementarne, mój drogi Watsonie nigdy nie padło w kanonie? Holmes wręcz nagminnie zwracał się do swojego towarzysza: Mój drogi Watsonie! Oraz używał słowa elementarnie, ale nigdy nie padało to w jednym zdaniu.

Dlaczego uwielbiam Sherlocka Holmesa?

Sherlock Holmes był inny od wszystkich, poczynając od metod pracy a na ekscentrycznym sposobie bycia kończąc. Robił to co kochał, na własnych zasadach, swoimi metodami, wiedział, że jest w tym dobry, był pewny swoich działań. To dawało mu pewność siebie, siłę i energię do stawiania czoła światu, dawało siłę by iść przez życie z podniesionym czołem, nie tracić rezonu, nadal robić swoje. Mam wrażenie, że pewność w tym co robił, świadomość mocnych stron dawała mu siłę do stawiania czoła światu, oraz fakt, że po prostu nie przejmował się zbytnio opinią innych

Był niesamowicie inteligentny, błyskotliwy i pracowity (aż za bardzo). Miał bardzo szeroką wiedzę z niszowych tematów. Wiedział co jest mu potrzebne do wykonywania pracy i tego się trzymał. Nie uczył się wszystkiego tylko dlatego, że tak należy. Miał też pasję – kochał muzykę. Miał poczucie humoru, często ironiczne, a nawet momentami złośliwe.

Holmes był bardzo oddany swojej pracy, to było jego życie. Bardzo skupiony na sprawach, na Często prowadząc śledztwa był zdystansowany i chłodny, skupiony na faktach i na tym by rozwiązać zagadkę. Przez to ludzie, którzy się z nim stykali sądzili, że jest pozbawiony emocji.

Nic bardziej mylnego: Sherlock Holmes nie pozwalał sobie na emocje w trakcie zbierania danych, poszlak czy informacji od świadków, kiedy natomiast wracał na Baker Street, żeby pomyśleć nad sprawą ujawniały się jego prawdziwe emocje. To jaką odczuwał presję by rozwiązać zagadkę i frustrację, gdy śledztwo szło w innym kierunku, szczególnie jeśli chodziło o zdrowe i życie klientów. Pozwalał sobie na to tylko w miejscu, gdzie czuł się na tyle bezpiecznie by okazać emocje, bezradność. Watson nie tylko pomagał mu w śledztwach czy kimś od kogo detektyw odbijał pomysły – był też jego najbardziej zaufaną osobą. Watson obserwował go w bardzo wielu sytuacjach, znał go z najbardziej bezbronnej strony.   

Oczywiście w sprawach niestwarzających bezpośrednio zagrożenia życia czy zdrowia odczuwał ekscytację, bo kochał swoją robotę.

Przez to, że współczesne adaptacje (Sherlock BBC, House) pokazują go jako gbura, wywyższającego się geniusza można zapomnieć jakim Holmes był dżentelmenem i jak zależało mu na klientach. Oczywiście nie mógł przyjmować wszystkich spraw, ale nie odmawiał pomocy, gdy ktoś do niego przyszedł, traktował ich z łagodnością.

Dbał o swoją kondycję fizyczną i trenował bartitsu – wiktoriański odpowiednik jiujitsu (Doyle się pomylił i błędnie zapisał nazwę – baritsu, co pomogło mu w kilku sytuacjach, a nawet uratowało życiu w starciu z Moriartym, o czym sam wspomina w Pustym Domu. Kondycja fizyczna bardzo przydaje się w jego zawodzie, choć na pierwszy rzut oka nie jest to takie oczywiste.

Holmes często odczuwał silny niepokój i stres. Odczuwał presję, potrzebę bycia perfekcyjnym i nieomylnym.  Głównie dlatego, że wiedział, że od działań zależy rozwiązanie sprawy, a bywały to sprawy życia i śmierci, gdzie czas i efektywność podjętych kroków były kluczowe. Czuł się niesamowicie odpowiedzialny, nie wybaczał sobie błędów i potrafił je rozpamiętywać. Wierzę, że mieszkanie z Watsonem choć trochę czasem go uspokajało, bo poczciwy doktor na różne, czasem bardzo proste, sposoby przypominał mu, że jest człowiekiem i go wspierał.

Często popadał w melancholię. Jego praca i zdolności pozbawiały go złudzeń. Wiedział doskonale, ile zła i niegodziwości jest na świecie. Ta świadomość nie pozwalała mu na dłuższe okresy spokoju i po prostu cieszyć się światem. Jego umysł musiał ciągle przetwarzać informacje, nie znosił stagnacji. Gdy ją odczuwał sięgał po różne środki.

Holmes nie miał wielu przyjaciół czy osób bliskich, nie był duszą towarzystwa, ale miał starszego brata Mycrofta, z którym lubił rozmawiać i dedukować, w którego towarzystwie czuł się swobodnie. Czasem nawet współpracowali. Dogadywał się w inspektorem Lestrade’m oraz oczywiście miał Doktora Watsona.

Niezależnie od tego czy widzimy ich relację jako miłość romantyczną czy miłość braterską, nie ulega wątpliwości, że łączyła ich bardzo silna, wyjątkowa więź. Ludzie podziwiali Holmesa, ale często go nie rozumieli. Watson go znał. Od najlepszej i najgorszej strony, a i tak był przy nim. Widział go w najbardziej prywatnych momentach, to przy nim okazywał emocje, pozwalał sobie nie tylko na triumf, ale także na złość, wściekłość, wyczerpanie, wyrzuty sumienia, zdenerwowanie czy smutek. To przy nim mógł być w pełni sobą. To Watson znał jego najbardziej ludzką stronę (i nawet on w nią powątpiewał. To on sprawiał, że Holmes nie musiał być ze wszystkim sam, miał z kim dzielić sukcesy, porażki i wątpliwości. Świat był wtedy łatwiejszy do zniesienia. Był ktoś, kto towarzyszył mu w dźwiganiu tego ciężar

Opowieści o Sherlocku Holmesie nie są tylko o zagadkach kryminalnych czy tylko o wybitnym umyśle charyzmatycznego detektywie są przede wszystkim o pasji. I o tym, że każdy z nas zasługuje na miłość i przyjaźń takimi jakimi jesteśmy.

Nie ma drugiej postaci w kulturze, z którą tak bardzo bym rezonowała, na wielu poziomach.

Na szczęście również mam kilku Watsonów, którzy widzą coś poza moją innością, coś więcej niż przemądrzałą, dziwną, zamkniętą w sobie osobę na wózku. Dziękuję moim Watsonom za to, że pozwalają mi być sobą i za to, że nie muszę być we wszystkim sama. Bez Was świat byłby ciemnym miejscem nie do zniesienia. Czasami wciąż taki jest i nie widać przyszłości, ale Wy pokazujecie mi, że przecież jeszcze dużo przede mną.

Kultura oprócz wielu innych funkcji przynosi komfort i pocieszenie, Holmes daje mi nadzieję, że możemy być inni i dziwni, ale możemy być sobą i żyć z pasją. Robić swoje, robić to co kochamy i czerpać z tego siłę, pewność i odwagę. I nie skończyć zupełnie sami i wystraszeni. Przytłoczeni światem.

Nie mogę też nie wspomnieć ponownie o tym, o czym już pisałam na Instagramie: „Gdyby nie Sherlock Holmes, w różnych wydaniach Aktówka Kultury nigdy by nie powstała. A gdyby nie powstała byłabym zupełnie inną osobą. Mniej odważną, mniej ogarniającą technologię, mniej skłonną do podejmowania wyzwań. Bardziej zamkniętą w sobie. I zapomniałabym, że ciężka praca może przynosić fun. Gdyby nie Sherlock Holmes nie byłoby Aktówki więc pewnie nie wygłosiłabym prelekcji na konwencie ani webinaru. Tyle się może zmienić dzięki pasji. Bo pasja to nieustająca przygoda. Zawsze będę wdzięczna Sir Arthurowi Conan Doyle’owi za stworzenie jednej z najważniejszych i najbardziej inspirujących postaci w kulturze.”

Uwielbiam Sherlocka Holmesa. Tak wiele mu zawdzięczam.

Zobacz także

Daj znać, co myślisz

Ta strona używa ciasteczek. Ok, świetnie! Polityka prywatności